Answered: I am planning a hike in the Tatras in early July and would like to book accomodation at Chata pod Rysmi for six persons. The website only has a phone number and suggest to send an SMS. The highest toilet in the Tatras - chata pod Rysami Rysy. Beautiful panoramic view of mountain in National Park High Tatra. Photo about europe, autumn, panorama, park - 192303051 Słynna toaleta pod Rysami zostanie odbudowana Niedawno pisaliśmy, o tym że huraganowy wiatr wiejący z prędkością dochodzącą do 170 km/h porwał najsłynniejszą toaletę w Tatrach. Już teraz chatar schroniska pod Rysami Viktor Beránek Find the perfect chata pod rysami stock photo, image, vector, illustration or 360 image. Available for both RF and RM licensing. Save up to 70% off with image packs. Téryho chata refuge at the altitude of 2015 meters is the highest situated open all year mountain shelter in Tatras. There's only one refuge located higher which is Chata pod Rysami but that shelter is open only in summer season between 16 June to 31 October. 10th July 2016 GOT Grupa górska * 10 49.0832363, 20.0697989 - Liečebný Dom, Solisko 5.1 km 451 m Podtatranská kotlina - SK * 0 . ISO9001 Certified We now have the official approval of the meteoblue quality management system. ISO9001:2015 certification confirms that the meteoblue data and services conform to high industry standards. Brzegi: Morskie Oko - Rysy Brzegi: Zakopane Morskie oko Brzegi: Dolina Pięciu Stawów Polskich - Przedni Staw, Zakopane Szczyrbskie Jezioro: Štrbské Pleso Szczyrbskie Jezioro: Štrbské Pleso I Szczyrbskie Jezioro: Štrbské Pleso Powiat Poprad: Lomnický štít 2634 m Powiat Poprad › Południowy wschód Powiat Poprad: Nový Smokovec Więcej danych pogodowych Poniedziałek, 30 czerwca 2014 (12:33) Korona Gór Polski zdobyta. Uczestnicy projektu "Niepełnosprawni w górach - Razem na szczyty", realizowanego przez Fundację Jaśka Meli Poza Horyzonty, wyszli w sobotę na najwyższy szczyt Polski: Rysy. Spełnili w ten sposób marzenie zdobycia najwyższych wierzchołków wszystkich pasm górskich w naszym kraju. Cała dziesiątka niepełnosprawnych uczestników wyprawy wyszła do Chaty pod Rysami, dwie osoby na przełęcz Waga, a szóstka na sam szczyt Rysów. Ten projekt zaplanowali sobie niespełna 3 lata temu. Swoją akcją pokazali, że osoby niepełnosprawne mają pełne prawo przeżyć przygodę, zdobywać szczyty, poszerzać granice swoich możliwości. Na początku wydawało się, że sukcesem będzie jeśli w projekcie weźmie udział kilkadziesiąt osób. W sumie uczestniczyło w nim około 300. Jak sami piszą na stronie internetowej projektu, "chcieli udowodnić, że ograniczenia jakie się przypisuje osobom niepełnosprawnym, rodzą się w naszych umysłach – głowach ludzi, którym fizycznie nic nie brakuje". W pełni im się to udało. W miniony weekend, kilkadziesiąt osób z niepełnosprawnościami, wraz z wolontariuszami i przewodnikami górskimi przyjechało w Tatry. Dziesiątka poszła na Rysy, pozostali do Morskiego Oka, czy na Szpiglasowy Wierch. W wyprawie towarzyszyli im reporterzy RMF FM Maciej Pałahicki i Grzegorz Jasiński. Posłuchajcie, jak grupa szturmowa w niedzielny poranek wspominała to czego dokonała. Grzegorz Jasiński: Mamy piękny dzień, dalej pogoda znakomita, humory dopisują. Wszyscy, którzy się wybrali wyszli bardzo wysoko - niektórzy wyszli na sam szczyt. Jakie macie wrażenia, już po przespanej nocy, po tym, co wczoraj osiągnęliście? Marcin Bojarski: Wciąż nie mogę wyjść, mówiąc szczerze, ze zdziwienia, że tak naprawdę się udało, że tam byłem i chyba jeszcze kilka dni minie zanim tak naprawdę dojdę do siebie i dojdzie do mnie, że tak - to jest fakt - zdobyłem Rżanek: Niesamowite. Byliśmy na szczycie Polski, ciężki dzień, myślałem, żeby może lepiej zawrócić, ale mimo tych myśli udało się iść do przodu, z wejściem, z zejściem. To wszystko się udało, więc wielka to dla nas satysfakcja. Romku, jak było? Ciężko?Roman Drobniak: Dla mnie nie było ciężko, ale myślałem, że nie wejdę, bo był limit czasowy i bałem się, że nie zdążymy dotrzeć na szczyt, ale wszystko się udało znakomicie. W ostatniej chwili wtargaliśmy się i sukces był ogromny, naprawdę. Paweł, a dla Ciebie co było najtrudniejsze?Paweł Miąsik: Chyba wspinanie się po śniegu, ale dawało to też dużo satysfakcji, natomiast zjeżdżanie po śniegu było czymś niesamowicie przyjemnym. A tak ogólnie, teraz zmęczony jestem, ale naprawdę szczęśliwy, że wszedłem na te Rysy i było to naprawdę niesamowite przeżycie i tak pod względem czysto sportowym, jak i tutaj wśród nas osoby, które też wyszły bardzo wysoko, ale nie wyszły na sam szczyt i dla nich pewnie najtrudniejsze jest to, że nie byli na tym szczycie, choć byli imponująco wysoko. Edyta, ten moment kiedy podjęłaś decyzję, że jednak trzeba w pewnym momencie powiedzieć sobie dość?Edyta Karolczak: Nie było to łatwy moment, ale oczywiście podejście samo pod chatę na Rysy było dość ciężkie. Ja już szłam z Grzesiem i z Dzikiem i już w tym momencie, jak podchodziliśmy powiedziałam "nie, wyżej nie wchodzę", bo już dla mnie było za trudno i jeszcze trzeba niestety zejść. Trzeba mieć dużo siły fizycznej, żeby zejść, zwłaszcza po śniegu, co wszystkich nas tutaj bardzo obciążyło i spowolniło przede wszystkim. Niestety trzeba sobie w pewnym momencie samemu tak powiedzieć "idę albo nie" i podjąć taką decyzję. Myślę, że to była bardzo dobra decyzja. Wejście na 2250 m to i tak jest bardzo dużo. Jak dla mnie to jest najwyższy szczyt, na który wyszłam i myślę, że wejdę sobie na Rysy. Co prawda podzielę trasę na dwa dni, żeby wejść do chaty pod Rysami, a później sobie spokojnie drugi dzień Rysy i zejście i takimi etapami jest to możliwe dla osoby niepełnosprawnej. To jest oczywiście ten najtrudniejszy, ale też najważniejszy moment, żeby powiedzieć sobie w odpowiednim momencie "dość, to jest musimy pamiętać o zejściu." Przypomnijmy schodziliśmy dłużej niż wchodziliśmy w górę, więc to zejście rzeczywiście nie było łatwe. Magda ja obserwowałem Twoje zmaganie się z decyzją, też wyszłaś bardzo wysoko, ale w pewnym momencie trzeba było powiedzieć tak. Ciebie ktoś zmusił? Czy przypadkiem ja Ciebie zmusiłem?Magda Orłoś: Nie, mam taki niedosyt, na pewno kiedyś wrócę i zdobędę ten a Ty jak oceniasz ten moment w którym doszedłeś na przełęcz? Mateusz Wojciechowski: Myślę, że właśnie jeśli chodzi o takie momenty, w których trzeba powiedzieć sobie dość, to właściwie nie miałem takiego momentu, tylko cały czas chciałem spróbować. Mimo, że od schroniska była godzina na szczyt i została nam tylko właściwie godzina, wiedziałem, że tego nie zrobię w godzinę, ale mimo wszystko nie chciałem rezygnować. Bo co byłoby gdyby się udało? I wolałem spróbować. Doszedłem tylko na Wagę, na przełęcz i nie dałem rady czasowo więcej, ale myślę, że jakbym miał jeszcze co najmniej półtorej godziny to mógłbym spróbować wejść tam. Najtrudniejsze momenty to był zdecydowanie powiedzieć o tym, że Mateusz wywoływał rzeczywiście bardzo duże wrażenie na wszystkich przechodzących turystach, którzy też mieli swoje trudne chwile. Ale widząc Mateusza sami nabierali sił i podziwu dla jego samozaparcia, dla umiejętności, dla odwagi też, powiedzmy sobie szczerze. Jest wśród nas też Wojtek, jest tutaj wolontariuszem to też jest niesamowita rola, ponieważ wolontariusze też chcą wejść na szczyt, ale ponieważ opiekują się swoimi podopiecznymi, więc są z nimi, zostają z nimi. Wojtek razem z Krzysiem wyszedł też na przełęcz i też jest z siebie dumny. Wojciech Makarewicz: Może rzeczywiście część uczestników czuje niedosyt, ale niemniej jednak odpowiedzialność to są rzeczy priorytetowe i naprawdę ludzie nie zdają sobie sprawy z zagrożeń i czasami lepiej sobie odpuścić i tak jak mówi Edyta spróbować w późniejszym terminie, czy jak będą dogodniejsze warunki. Na pewno są szanse, ci ludzie po prostu mają szanse i oni wejdą, a przede wszystkim wiara powoduje to, że mają ten optymizm, że uczestniczą w tym projekcie na pewno doda im siły i na pewno wrócą. Tym bardziej, że to nie koniec tego tak. My sobie tu siedzimy w tym schronisku Na Głodówce we wspaniałym miejscu, z fenomenalną panoramą na Tatry. Jesteśmy wszyscy po śniadaniu. Na zewnątrz nie możemy rozmawiać bo jest wiatr. Jeszcze Pawła chciałem zapytać, byłeś na szczycie. Jakie są twoje wrażenia po tym wszystkim co tu było mówione. Paweł Zieliński: Ja dzisiaj czuję, że żyję, chociaż boli mnie lewe kolano. Także to są takie fizyczne wymiary tego co się wczoraj wydarzyło. Ogólnie jestem bardzo zadowolony, bo to było moje małe marzenie zdobyć Rysy i być w Tatrach, tak że na pewno jestem wdzięczny organizatorom projektu "Razem na Szczyty", że mogłem być uczestnikiem całego projektu i brać udział w kilku wejściach w górki i Tatrom jestem wdzięczny, że mnie ugościły i pozwoliły mi wejść, zejść i dzięki wszystkim. Słuchajcie na koniec jeszcze porozmawiajmy chwilę o zwątpieniach i o takich momentach kryzysu. Jak wspominacie ten wczorajszy dzień? Tych kryzysów było dużo?Marcin Bojarski: W moim przypadku tych kryzysów było bardzo dużo i to naprawdę była tytaniczna praca wolontariuszy, żeby nam wszystkim udało się wyjść tak wysoko jak się udało i ja doskonale wiem, że tym razem gdyby nie obecność wolontariusza nie dałbym rady. Ja gdzieś zwątpiłbym, po drodze zatrzymał się, a tak udało się i ten szczyt to nie jest mój wysiłek. To jest wysiłek wszystkich, tak naprawdę nas wszystkich, że tam Orłoś: Też miałam kryzys właśnie po wejściu z tego schroniska, ale to mi się wszystko nazbierało. Wiadomo, nie zdobyłam szczytu, ale tak naprawdę też się czuję jakbym dwa razy te Rysy zdobyła. Bo to było tyle wysiłku, tak samo jak Edyta. Nam może nie było najciężej, ale to nie znaczy, że było łatwo. Wejście po tym śniegu, gdzie te nogi się tak rozjeżdżały. Edycie też było źle, Mateuszowi tak samo było bardzo ciężko. Mnie też, bo ja nie widziałam, gdzie te nogi stawiam. Nogi ciągle jechały. Właśnie jak wychodziłam już później w dół, gdzie w schronisku przesiedzieliśmy koło godziny, jak to wszystko opadło i jak wyszłam, to później był taki mały kryzys. Potem jednak było już coraz lepiej, tak że jestem też mega szczęśliwa, że doszłam tak wysoko. Mateusz Wojciechowski: Myślę, że wszyscy, którzy nie weszli, nie dali rady wejść na sam szczyt ich walka i tak się jeszcze nie skończyła. A Rysy to tylko góra, na którą można jeszcze wejść i myślę, że osoba niepełnosprawna może bez problemu wejść na taką górę w jeden dzień. Ja podejmę się tego wyzwania i może nawet chciałbym jeszcze raz w śniegu sobie coś Karolczyk: Moje pierwsze zwątpienie było, gdy przeszliśmy jeziorko i stanęliśmy pod ścianą ze śniegu i ubieranie się w uprzęże, kaski, liny - to całe szkolenie z wiązania węzłów i tu już od razu powiedziałam "Matko, nie wejdę", z czego Ania Kwinta "Nie, Edi dasz radę, podprowadzę Cię, pójdę z Tobą" i faktycznie dałyśmy obie radę. Ten śnieg był już najtrudniejszym momentem. tam, gdzie trzeba wspinać się, iść po łańcuchach, to nie jest powiedzmy sobie szczerze, że do schroniska, do Chaty pod Rysami, wszystkie najważniejsze trudności zdołaliście pokonać. Także potem już droga jest łatwiejsza, ale czasem brakuje tej godziny, żeby w odpowiednim momencie powiedzieć sobie "schodzimy" i wrócić. Wróciliśmy do domu całkiem późno, to była wyprawa, która trwała od 7 rano do właściwie godziny 21 tak naprawdę. Wielkie dziesiątce niepełnosprawnych uczestników wyprawy byli jeszcze Anna Górecka, która wyszła na sam szczyt i Krzysztof Kurowski, który wszedł na przełęcz Waga. Schronisko pod Rysami Stan na 2014 rok Państwo Słowacja Pasmo Tatry, Karpaty Wysokość 2241 m Data otwarcia 1933 Właściciel Klub Słowackich Turystów,Słowackie Towarzystwo Wspinaczkowe JAMES Położenie na mapie Tatr 49°10′28,366″N 20°05′13,369″E/49,174546 20,087047 Multimedia w Wikimedia Commons Strona internetowa Schronisko pod Rysami (słow. Chata pod Rysmi, węg. Hunfalvy-hágó alatti menedékház[1]), nazywane także Schroniskiem pod Wagą (Chata pod Váhou) – tatrzańskie schronisko położone w górnej części Doliny Żabiej Mięguszowieckiej (Žabia mengusovská dolina) w słowackich Tatrach Wysokich. Schronisko to, znane głównie dzięki dogodnemu położeniu pod Rysami, leży na wysokości 2241 m (jest to najwyżej położone schronisko w Tatrach). Chata czynna jest jedynie w sezonie letnim (od 16 czerwca do 31 października). Do schroniska nie prowadzi żadna droga jezdna ani wyciąg, jest ono zaopatrywane jedynie przez tragarzy (tzw. nosiczów) lub turystów, którzy za wniesienie ładunku o wadze 5–10 kg otrzymują herbatę z sokiem malinowym[1][4]. Niewielka ilość energii elektrycznej otrzymywana jest z baterii słonecznych, natomiast woda pochodzi z roztopionego śniegu lub pod koniec sezonu ze strumyka położonego poniżej. Na dole chaty znajduje się sala jadalna oraz bufet, zaś na poddaszu sala z miejscami do spania. Atrakcją jest zawieszona nad przepaścią kabina toaletowa odległa o minutę drogi od schroniska[4]. Według stanu na 2022 rok chatarem jest znany nosicz Viktor Beránek. Historia[edytuj | edytuj kod] Budowa[edytuj | edytuj kod] Lokalizacja schroniska, widok z Wagi Budynek w jego pierwotnym kształcie Po raz pierwszy pomysł wybudowania schroniska pod szczytem Rysów pojawił się w końcu XIX wieku, a jego największym zwolennikiem był austriacki wspinacz Ubald Felbinger, który na ten cel wygospodarował z własnych środków kwotę 100 forintów. Pomimo pozyskania wstępnych funduszy, zamysł nie doczekał się realizacji, głównie z uwagi na postawę właściciela terenu Ferenca Máriássyego. Wymagał on, by ewentualna budowa nie stanowiła zagrożenia dla bytujących w okolicy kozic, co było trudne do zagwarantowania. Pomimo tego, że pierwotne plany w 1892 roku upadły, trzy lata później Jozef Pfinn przedstawił projekt przedłużenia powstającej właśnie kolei zębatej ze Szczyrby do Szczyrbskiego Jeziora aż po Żabie Stawy Mięguszowieckie, skąd dalej na szczyt Rysów prowadzić miałaby kolej linowa. Także i ten pomysł nie został zrealizowany – zarówno z uwagi na sprzeciw społeczności turystycznej, jak i ze względu na trudności finansowe Węgierskiego Towarzystwa Karpackiego[4][5]. Do planów budowy schroniska powrócono jeszcze w 1919, kiedy praski Pracovní sbor turistiky zdołał nawet uzbierać na ten cel odpowiednią sumę, jednak rozwiązanie organizacji oznaczało także zarzucenie wspomnianego przedsięwzięcia[6]. Sama idea pozostawała jednak żywa w środowisku górskim – w 1928 roku ośmioosobowa delegacja Klubu Czechosłowackich Turystów (KČST) wizytowała przełęcz Waga w poszukiwaniu dogodnego miejsca pod przyszłą budowę. Wybrano lokalizację zapewniającą widok na szczyty zamykające Dolinę Mięguszowiecką, ale także na otwierającą się na północy Dolinę Białej Wody[5]. Harmonogram prac przedstawiono rok później. Inicjatywa nabrała tempa po Wystawie Tatrzańskiej, jaką w 1930 roku zorganizowano w Wysokiej koło Popradu – w jej trakcie zebrano na omawiany cel 10 tys. koron. Pierwotne plany nie były sprecyzowane i obejmowały zarówno pomysł budowy niezagospodarowanej jednoizbowej koleby, jak i wzniesienie piętrowego budynku z 50 miejscami noclegowymi, restauracją i mieszkaniem dla gospodarza. Mimo wcześniejszych ustaleń ponownie debatowano nad punktem posadowieniem budynku. Oprócz samej przełęczy rozważano lokalizację przy położonych niżej Żabich Stawach Mięguszowieckich. Niedługo przed rozpoczęciem planowanej budowy (zdecydowano się na pierwszy wariant) decyzją Ministerstwa Szkolnictwa przesunięto prace na miejsce położone około 100 metrów poniżej przełęczy (Kotlinka pod Wagą). Spowodowane było to postanowieniami czechosłowacko-polskiego Protokołu krakowskiego z 1924 roku przewidującego możliwość powołania międzynarodowego parku przyrodniczego oraz zabraniającego wznoszenia budynków w pasie granicznym[6]. W 1930 roku rozpoczęły się prace przygotowawcze, a sama budowa ruszyła 3 sierpnia 1931 r. Kamień, piasek i wodę (z pól lodowych) pozyskiwano w okolicy budowy. Pozostałe materiały dowożono koleją do stacji Popradské pleso, skąd do samego Popradzkiego Stawu transportowano je wozami konnymi. Na ostatnim fragmencie trasy materiały budowlane wnosili żołnierze 2 Brygady Górskiej (jednym z głównych inicjatorów przedsięwzięcia był ppłk. Václav Dusil). Za budowę odpowiadało przedsiębiorstwo Jozefa Šašinka z Popradu; przeciętnie na miejscu pracowało 7 murarzy i 10 innych robotników ze Spiszu i Liptowa nocujących na co dzień w prowizorycznym baraku obok placu budowy[7]. Trudne warunki pogodowe sprawiły, że prace przeciągały się. W 1931 roku z powodu nagłych obfitych opadów śniegu przerwano je już 20 września, a podjęto na nowo dopiero 11 lipca kolejnego roku. Budowę ukończono 17 września 1932 r., zaś uroczystego otwarcia 16 lipca 1933 r. dokonał przewodniczący starosmokowieckiego oddziału KČST Gustáv Nedobrý[1][8]. Udostępniony wówczas jednopiętrowy budynek zbudowany był z granitowych ścian o grubości 80 cm z prostym drewniano-cementowym dachem dociążonym kamieniami i podwójnych oknach zamykanych żelaznymi okiennicami. Budynek od wewnątrz docieplono celoteksem (płytami z włókien trzciny cukrowej). W środku mieściła się jadalnia połączona z sypialnią – schronisko oferowało 24 miejsca noclegowe na ośmiu trójpiętrowych łózkach. Koszt budowy wyniósł ostatecznie 143 503 korony[9]. Późniejsze losy[edytuj | edytuj kod] Schronisko pod Rysami przed 2008 rokiem Pierwszymi najemcami obiektu zostali Václav Fiška i Otakar Štáfl ze Schroniska Popradzkiego. Funkcję chatara (gospodarza) powierzono Alojzowi Krupitzerowi (przed oficjalnym otwarciem gospodarzył tam Michal Tomčík), którego w 1939 roku zastąpił Ondrej Krasuľa. W pierwszych latach funkcjonowania obiekt zaopatrywano od strony Popradzkiego Stawu przy pomocy konia huculskiego, który docierał do Żabich Stawów. Mleko dostarczano dwa razy w tygodniu w 25-litrowych beczkach z Polany pod Wysoką – drogą przez Dolinę Ciężką i Wagę. W 1940 roku schronisko zamknięto, zaś w późniejszych latach II wojny światowej Klub Słowackich Turystów i Narciarzy (KSTL, następca prawny KČST w Republice Słowackiej) powierzył pieczę nad nim studentom pod przewodnictwem Ala Huby. W tym wojennym okresie obiekt stanowił schronienie dla Polaków i Słowaków poszukiwanych przez Gestapo, w tym taterników i kurierów (wśród nich był Stanisław Siedlecki)[1][4][9]. W pierwszych latach powojennych (począwszy od 1946) gospodarzami schroniska byli Jožo Horváth, Arno Puškáš, Mišo Stolár i Julo Parák[1][9]. W późniejszym okresie obiekt wielokrotnie niszczony był przez lawiny schodzące z Ciężkiego Szczytu – po raz pierwszy w 1948, kiedy lawina śnieżna uszkodziła przegrodę pomiędzy kuchnią a jadalnią. W latach 1951–1952, za czasów chatara Oldo Bublíka ówczesny właściciel – komunalne przedsiębiorstwo Tatranské chaty – dokonało remontu schroniska. Oddzielono jadalnię od sypialni, ściany obłożono drewnem, zaś na podłodze położono linoleum; obiekt wyposażono także w nowe drewniane meble. W pierwszej połowie 1955 roku do schroniska dwukrotnie dochodziło czoło lawiny – po raz pierwszy fakt ten odkryto w lutym, po raz drugi w kwietniu. Naprawa pochłonęła 60 tys. koron, jednak już siedem lat raz jeszcze budynek uległ uszkodzeniu w ten sam sposób[1][10]. Do lat 70. gospodarzami obiektu byli jeszcze Miro Jílek starszy, Laco Rychvalskvý, Belo Kapolka i Peter Rajec[9]. To za czasów tego ostatniego schronisko nadbudowano o dobrze komponujące się z dotychczasową bryłą poddasze według projektu Milana Marenčáka i Igora Petro. Materiały budowlane transportowano zarówno śmigłowcem, jak i na plecach ochotników. Po ukończeniu prac na poddaszu zlokalizowano 18 łóżek, zaś w sali jadalnej znalazło się miejsce na 32 stoliki[10]. Przebudowa[edytuj | edytuj kod] Przebudowa obiektu, stan na 2011 rokPrzebudowa obiektu, stan na 2011 rok Z uwagi na niedogodną lokalizację budynek wciąż był jednak narażony na uszkodzenie przez lawiny. Stało się tak w 1982 oraz szczególnie w 2000 roku. W lutym tego ostatniego lawina śnieżna zniszczyła mniej więcej połowę obiektu, w tym całe poddasze z salą sypialną, izbę gospodarza, składzik, zbiornik z wodą i część kuchni, naruszając przy tym konstrukcję murów. Wiosną rozpoczęto zbieranie rozniesionego przez lawinę materiału budowlanego, dzięki czemu latem częściowo wyremontowaną chatę ponownie otwarto dla gości. Pół roku później kolejna lawina zerwała dach budynku. Raz jeszcze prace pod przewodnictwem chatara Viktora Beránka (który na tym stanowisku zastąpił Antona Marca) pozwoliły na prowizoryczne uruchomienie schroniska (oferowano 14 miejsc noclegowych), jednak na sile przybrała dyskusja na temat przeniesienia obiektu z dala od szlaków lawinowych. Ostatecznie pomimo starań gospodarza schroniska oraz współwłaściciela SHS JAMES ma krok taki nie zdecydował się właściciel większościowy – Klub Słowackich Turystów (KST). Jedną z trudności w przeforsowaniu takiego wyboru był fakt, że otaczający teren stanowił własność państwa słowackiego, zaś rygorystyczne przepisy nie pozwalały na budowę na cudzym gruncie. Zamiast tego podjęto decyzję o przebudowie, dzięki której schronisko miało wytrzymać napór kolejnych lawin[11][12]. Prace rozpoczęły się 15 czerwca 2010 r. i prowadzone były zgodnie z projektem stworzonym przez Rudolfa Kruliaca z Wielkiej Łomnicy. Koszt przebudowy wyniósł 517 tys. euro i niemal w połowie został pokryty z dotacji państwowej, w pozostałej zaś części przez współwłaścicieli i darczyńców. Przed zimą odpowiadające za prace przedsiębiorstwo Stavunion wyburzyło starą kamienną chatę oraz wzniosło nowy budynek zamknięty tytanowo-cynkowym dachem na żelbetowej skośnej konstrukcji ochronnej. W środku, poza wyposażeniem znanym ze starego obiektu, znalazło się miejsce dla suszarni, ambulatorium, zimowej noclegowni awaryjnej i chemicznej toalety dla obsługi. Prace odebrano 31 października 2012 roku, zaś uroczyste otwarcie zmodernizowanego schroniska nastąpiło 25 września 2013 r.[11][13] Nazwa[edytuj | edytuj kod] W okresie Pierwszej Republiki schronisko KČST nazywano útúlňą pod Rysmi bądź útúlňą pod Váhou (chatką pod Rysami, chatką pod Wagą), a niekiedy też jubilejną útúlňą (jubileuszową chatką – od inicjatywy jej wzniesienia na jubileusz powstania Czechosłowacji). Po przewrocie komunistycznym i rozpoczęciu w 1957 roku cyklicznych Międzynarodowych Wejść Młodzieży na Rysy (dla uczczenia wycieczki Lenina z 1913) pojawiły się – nieuwzględnione ostatecznie – postulaty działaczy partyjnych przemianowania obiektu na Leninovą chatę lub Chatę Medzinárodného výstupu mládeže na Rysy[10]. Po aksamitnej rewolucji żartobliwym nawiązaniem do tych planów było wymalowanie na skałach „śladów” stóp Lenina oraz „śladów” jego pośladków, gdzie rosyjski komunista miał odpoczywać[4]. Szlaki turystyczne[edytuj | edytuj kod] – czerwony szlak, odgałęziający się od niebieskiego w Rozdrożu nad Żabim Potokiem i biegnący Doliną Żabią Mięguszowiecką przez Wagę na Rysy. Czas przejścia ze Szczyrbskiego Jeziora do Rozdroża nad Żabim Potokiem (szlakami czerwonym i niebieskim): 1:45 h, ↓ 1:35 h Czas przejścia szlakiem czerwonym do schroniska: 1:45 h, ↓ 1:15 h Czas przejścia ze schroniska na Rysy: 1 h, ↓ 45 min[14] Kontakt[edytuj | edytuj kod] adres: Chata pod Rysmi, Štrbské Pleso, 059 85 Uwagi[edytuj | edytuj kod] ↑ Wysokość 2241 m została ustalona w oparciu o urzędowe pomiary lidarowe (laserowe)[2]. Na stronie internetowej schroniska podawana jest tradycyjnie przyjmowana wysokość 2250 m Przypisy[edytuj | edytuj kod] ↑ a b c d e f Witold Henryk Paryski, Zofia Radwańska-Paryska, Wielka encyklopedia tatrzańska, Hasło „Wagą, Schronisko pod”, Poronin: Wydawnictwo Górskie, 2004, ISBN 83-7104-009-1, OCLC 833941003 (pol.). ↑ Terén | ZBIGS, Základná báza údajov pre geografický informačný systém, Úrad geodézie, kartografie a katastra Slovenskej republiky [dostęp 2022-02-22] (słow.). ↑ Chata pod Rysmi, Schronisko pod Rysami [dostęp 2022-02-22] [zarchiwizowane z adresu 2022-01-30] (słow.). ↑ a b c d e Chata pod Rysami (Schronisko pod Wagą) 2250 m 2004 [zarchiwizowane z adresu 2019-09-09] (pol.). ↑ a b Bohuš ml. 2019 ↓, s. 48. ↑ a b Bohuš ml. 2019 ↓, s. 49. ↑ Bohuš ml. 2019 ↓, s. 49–50. ↑ Bohuš ml. 2019 ↓, s. 50–51. ↑ a b c d Bohuš ml. 2019 ↓, s. 51. ↑ a b c Bohuš ml. 2019 ↓, s. 52. ↑ a b Soňa Mäkká, Generálna rekonštrukcia Chaty pod Rysmi, 24 marca 2010 [dostęp 2022-02-22] [zarchiwizowane z adresu 2022-01-30] (słow.). ↑ Bohuš ml. 2019 ↓, s. 53. ↑ Bohuš ml. 2019 ↓, s. 54. ↑ Tomasz Nodzyński, Marta Cobel-Tokarska: Tatry Wysokie i Bielskie: polskie i słowackie. Warszawa: ExpressMap, 2007. ISBN 978-83-60120-88-0. Bibliografia[edytuj | edytuj kod] Ivan Bohuš ml., Tatranské chaty. Majáky v mori skál a snehu, wyd. III, Tatrzańska Łomnica: Vydavateľstvo IB Vysoké Tatry, 2019, ISBN 978-80-969017-4-6 (słow.). pde Schody na szlaku na Rysy. Źródło: Aktualne warunki w górach Po słowackiej stronie Tatr stanęły schody ze stalowych kratownic, które mają pomagać w wejściu na Rysy. Pomysł krytykuje wielu miłośników na Rysy od słowackiej strony często wchodzą ci turyści, którzy wiedzą, że nie podołają trudom wspinaczki z Morskiego Oka. Nie jest zbyt wymagający. Mimo to wprowadzono tam kolejne ułatwienie - kilka kratowanych stopni. Oburzeni miłośnicy Tatr komentują: może jeszcze windę tam zamontują? - W tym miejscu bywa ślisko. Jesienią tworzy się warstwa lodu, turysta może spaść - tak decyzji o zamontowaniu stalowych schodów broni Viktor 1978 roku jest on najemcą i opiekunem schroniska pod Rysami. - Robimy to dla bezpieczeństwa turystów - podkreśla Słowak. Zdarzało mu się już posypywać to miejsce solą i piaskiem, aby zapobiec wypadkom, które mogą mieć tragiczne pomysł nie przypadł do gustu tatrzańskim Musimy uczyć ludzi, że kiedy warunki nie są odpowiednie, powinni rezygnować z wycieczki - mówi ze wzburzeniem Bartek Dobroch, który od lat prowadzi wycieczki po Tatrach. - Nie należy ułatwiać wejścia na szczyt za cenę zeszpecenia krajobrazu, czy odebrania prawdziwym turystom przyjemności ze wspinaczki w naturalnym terenie. Viktor Beranek przekonuje, że podobne schody zamontowano lata temu na szlaku w przełomie rzeki Hornad w Słowackim Raju. Dodaje, że stopnie ułatwią wnoszenie przez tragarzy zaopatrzenia do schroniska górskiego pod W Tatrach nie stosowano dotychczas takich rozwiązań - odpowiada na to słowacki przewodnik i wspinacz Tibor Hromadka. W jego ocenie dotychczasowe zabezpieczenia - łańcuchy w tamtym miejscu były w zupełności wystarczające. Zdobycie Rysów w japonkach uczcił piwem [ZDJĘCIA INTERNAUTY] Chata pod Rysami... Położona w samym centrum Tatr... Dookoła wielkie szczyty i masy granitu... Osobiście, Chata pod Rysami kojarzyć mi się będzie zawsze (ale chyba nie tylko mi) z urokliwą tamtejszą, zawieszoną nad przepaścią i kolorową sławojką. Chata pod Rysami... Najwyżej położone schronisko w całych Tatrach, wielokrotnie niszczone przez lecące nieopodal lawiny, otwarte jedynie w sezonie letnim. Nie prowadzi tu żadna droga jezdna, a schronisko zaopatrywane jest przez tragarzy (nosiczów). Woda pochodzi głównie ze stopionego śniegu (a także z pobliskiego strumyka). Kiedyś planowano budowę tutaj dużego, ekskluzywnego hotelu. Ostatecznie koncepcję tą porzucono. Stąd już „rzut beretem” na Rysy. Po przeciwnej stronie na tej grani znajduje się Wysoka. Jest to szczyt mający dwa wierzchołki (2547 m i 2560 m Poprowadzono tu masę dróg taternickich. Nie poprowadzono natomiast tędy żadnego szlaku turystycznego. Osiągnięcie szczytu w towarzystwie wykwalifikowanego przewodnika jest możliwe, ale droga do łatwych nie należy. Na temat Wysokiej pisał sam Tytus Chałubiński: „Stąd jednocześnie i grupę Gierlachu i szczególniej Krywania doskonale opatrzysz, nie mówiąc już o zachodnich szczytach. Jeden tylko zarzut można zrobić temu punktowi, że z niego nie widzisz Wysokiej, bo ona istotnie każdej panoramie tatrzańskiej nadaje szczególny wdzięk wykwintnymi swoimi kształty”. zdjęcie z bazy zdjęć PG, Widok z Turni nad Rohatką - Wysoka i Rysy Trzymając się jednak tematu i otoczenia schroniska, w kierunku północnym rozciąga się także potężna Kotlinka pod Żabim Koniem. Górują tu Żabi Koń i Żabia Wieża. Nieco „na tyłach” Chaty pod Rysami prezentuje się Tyłkowa Turniczka (2345 m - od nazwiska jednego z najlepszych przewodników tatrzańskich – Wojciecha Tyłka-Suleję (1870-1916). Z Chaty pod Rysami i Żabiej Dolinki stosunkowo blisko do sąsiadującej Hińczowej Doliny, której centralnym punktem jest Wielki Hińczowy Staw. Jest największym i najgłębszym stawem w słowackiej części Tatr. Znajduje się na wysokości 1945 m Wielki Hińczowy Staw, widok z Koprowego Wierchu. W tle Wysoka i Gerlach / fot. Jerzy Opioła W sąsiadującej poniżej Dolinie Szataniej leży Mały Hińczowy Staw. Samo otoczenie Hińczowych Stawów – obu, to szczyty, górskie widoki, „uczta dla duszy”. Znajduje się tu kilka ścieżek podejściowych dla taterników aspirujących aby finalnie zdobyć np. Wołowiec Mięguszowiecki, Wołowcową Przełęcz, Hińczową Turnię, Mięguszowiecki Szczyt Czarny, sam „Mięgusz”. Można też tędy dostać się na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem, choć oficjalnie żadnego szlaku tu nie ma. Poprowadzono natomiast tędy szlak (po przeciwnej co prawda stronie), poprzez Wyżnią Koprową Przełęcz na Koprowy Wierch. Koprowy Wierch (2363 m - słynie z rozległych widoków. Wytyczona ścieżka nie nastręcza wielu problemów. Wierzchołek od dawien dawna odwiedzany był przez koziarzy. Uwaga! Zimą, w rejonie tym (chodzi o całą Dolinę Hińczową) często dochodzi do lawin. Choć z drugiej strony, nie ma się co dziwić. Biorąc pod uwagę ilość wysokich szczytów i całe otoczenie – gdzie mają one „latać” jak nie tutaj właśnie... {youtube}WSuIw5tko-Y{/youtube}{youtube}Awbg_PmngTY{/youtube}{youtube}FZVOtXfY51s{/youtube} Bartek Michalak Źródła: , ,Tatry Słowackie - PRZEWODNIK, Józef Nyka, Latchorzew 2002,Najpiękniejsze szczyty tatrzańskie, Janusz Kurczab, Marek Wołoszyński, Warszawa 1991,Internet (ogólnie). Szczegóły Kategoria: Turystyka górska Utworzono: 30 maj 2017

chata pod rysami opinie